Zjednoczone SIĹy Natury Mech
- 08 November, 2016
- PS
JakiĹ czas temu pojawiĹa siÄ informacja o tym, Ĺźe grupa Mech wyda utwory , ktĂłre napisaĹa jeszcze przed wydaniem sĹynnych pĹyt Bluffmania i Tasmania. Wtedy dziaĹali pod szyldem Zjednoczone SiĹy Natury Mech i co ciekawe muzyka grana przez zespóŠw tamtych czasach znaczÄ co róşniĹa siÄ od tego co zespóŠprezentowaĹ na pierwszych pĹytach, a juĹź na pewno od tego co prezentuje obecenie.
Zjednoczone SiĹy Natury Mech to poniekÄ polska odpowiedĹş na nurt zachodniego rocka progresywnego - tym bardziej koncert pod tym szyldem to nielada ciekawostka. Ale zacznijmy od poczatku.
Przed wystÄpem Zjednoczonych SiĹ Natury Mech, swoje umiejÄtnoĹci zaprezentowaĹ zespóŠWalfad. Przyznam szczerze, Ĺźe wczeĹniej o istnieniu tego zespoĹu z WodzisĹawa ĹlÄ skiego nie miaĹem pojÄcia i przyznaje, Ĺźe byĹ to duĹźy bĹÄ d. MĹodzi, utalentowani, wspaniali muzycy zaprezentowali utwory z nurtu rocka progresywnego, ale wykonywali je tak, jak by graĹ to bardzo doĹwiadczony i dojrzaĹy zespĂłĹ.
WspaniaĹe podróşe gitarowe, niesamowite solĂłwki, powiem szczerze byĹem w lekkim szoku. UtwĂłr "LiĹcie" trwajÄ cy ponad 18 minut byĹ wisienkÄ na torcie caĹego koncertu - momentami podobny do "Epitaph" King Crimson, genialna czÄĹÄ instrumentala ze zmianami tempa, genialnym brzmieniem gitar i barzo dobrym solo na keybordzie. NaprawdÄ polecam ten zespóŠwszystkim fanom progresywu.
I tak oto przyszedĹ czas na Mech, a wĹaĹciwie Zjednoczone SiĹy Natury Mech. Maciej Januszko, ekscentryczny lider zespoĹu energicznie wszedĹ na scenÄ i zaczaĹ walkÄ z mikrofonem, tak, tak caĹy czas spadaĹ na ze statywu, co w charakterystycznym dla siebie stylu skomentowaĹ sĹowami nie nadajÄ cymy siÄ do zacytowania:) ZespóŠoprĂłcz suity Atlantis i kilku kompozycji z dawnych lat,usĹuszeliĹmy teĹź "PiĹem z DiaĹbem Bruderszaft", ale w wersji oryginalnej z 1983 roku. Maciej Januszko caĹy koncert graĹ na gitarze elektroakustycznej, wtĂłrowaĹ mu Robert Milewski na klawiszach, ktĂły specjalnie na koncerty w Polsce przyjechaĹ z Florydy. KOncert trwaĹ niecaĹÄ godzinÄ, co moĹźna traktowaÄ w kategorii lekkieg niedosytu. Jako bis zagrali ponownie "PiĹem z DiabĹem Bruderszaft", ale w wersji bardziej rozbudowanej, z wiÄkszÄ nutÄ progresywnego grania. I to tyle.Â
Pozostaje lekki niedosyt, rĂłwnieĹź specyfika klubu nie sprzyjaĹa caĹemu wydarzeniu - malutki, niski klub - Januszko praktycznie gĹowÄ dotykaĹ sufitu, wyglÄ daĹo to doĹÄ komicznie. Wiem, Ĺźe muzycy majÄ w planach nagranie orkiestracji to tych archiwalnych numerĂłw i kto wie, moĹźe ponownie pojawiÄ siÄ na koncertach, ale tym razem w nieco innych warunkach.